sobota, 21 lipca 2012

Petsitterka Ania ;-)

Pewnie zastanawiacie się czemu bloga o psach pisze osoba bez niego ;-)

Nie mam własnego psa i mam trochę więcej wolnego w weekendy, więc czasem pomagam znajomym i opiekuję się ich psami.

Zaczęłam chyba od westa z osiedla. Zaproponowałam, że parę razy mogę go zabrać na spacer.
Dzięki niemu wiem, że psy często umieją więcej niż myślą ich właściciele. West umiał cośtam, ale mówiono do niego za cicho i flegmatycznie. Na psa nie wolno krzyczeć, ale też go szeptem błagać nie można…
Wiem też, że bardzo trzeba uważać, żeby nie utuczyć psa. Pierwszy raz w życiu pokonywałam z psem 100 metrowy odcinek w 20 minut… Biedak nie miał siły i się kładł, a gorąco nie było.

Zamiast jego zdjęcia podrzucam filmik, który zadziałał na świadomość podkarmiacza ;-)

Świetny film Simon's Cat!



Chyba wolałabym by nic nie umiał, niż by był kulą.

Następne pod opiekę trafiły jacki mojego przyjaciela, wtedy jeszcze były 2 ;-)
Powiem tak, że flexi jest nie dla mnie :-) Mam za małe dłonie do trzymania flexi. W dodatku nie mam refleksu do używania blokady.
Na pierwszym spacerze pobiegły do pekińczyka i omotały mnie smyczami obiegając w kółko :-)
Widok jak z kreskówki, na całe szczęście nie upadłam jak ścinane drzewo ;-) Upadłam innym razem ;-)
Okazało się też, że zbieranie kupy z 2 psami to już wyzwanie! Szczególnie używając darmowych papierowych zestawów. Nikt mi teraz już nie wmówi, że one są takie cudowne i praktyczne
Wiem też, że nie ma co przychodzić do psów w szortach, bo można nabyć nową grafikę na nogach. Człowiek uczy się na błędach ;-)

Później wypożyczyłam sobie nowy nabytek jackowy – przygarniętą Manię :-) Mania chodziła ze mną po mieście – kawiarnie, ulice, przejścia podziemne. Te ostatnie były dla niej szokiem. Poznała też Teslę na Polach Mokotowskich. Mam nadzieję, że nie ma już lęków, bo T bardzo chciała ją przytłoczyć swoją miłością ;-)
Pierwszy raz pies przyniósł mi kapeć chcąc pokazać, że spotkanie towarzyskie jest dla niego za długie i musimy już iść na siusiu :-) Mania wtedy miała chyba pół roku
Trzy Psy Apokalipsy, foto: Maciej Harasimowicz

Teraz całą trójkę nazywam Trzy Psy Apokalipsy ;-)
Wyprowadzenie 3 na flexi to jest dopiero wyczyn! Podziwiam Maćka za kunszt rozplątywania smyczy w biegu :-)

Ostatnio opiekowałam się Teslą. Pierwszy raz byłyśmy same ze sobą, bo Pan Tesli grał na Stadionie Narodowym w VII Finale Futbolu Amerykańskiego! :-)
Pani kibicowała – oczywiście, że pisała sms-y czy żyjemy ;-)

T chyba za mną nie przepada – ulokowała się pod drzwiami i przespała cały dzień. Wyszłyśmy tylko na dwugodzinny spacer. Powiem wam, że Ola musi mieć niezłe ciężarki na fitnessie i dobre buty. Tesla niesamowicie ciągnie do piesków… kocha je bardzo bardzo. Elwirka jedna ;-) 
To jej oficjalne 2 imię i domagam się wpisania go w dokumenty! no może 3…
Przez większość spaceru pięknie robiła równaj i nawet zetki. Gdy zobaczyła mopsa, co sam nie wiedział czy dobrze zrobił, że ją zaczepił, to myślałam że mnie w krzaki zaciągnie…
tak przeleżała przy mnie większość dnia, muszę być naprawdę nudna :-)

Było jedno wielkie wzruszenie i zaskoczenie – Spuściłam T w nagrodę za domem i gdy ją zawołałam wróciła pędem i ustawiła się w pozycji Noga! Jestem z niej dumna :)
Ogólnie biedna ze mną była, bo zaznaczałyśmy wszystkie krawężniki i klikałyśmy. Pewnie ją głowa ode mnie boli ;-)


Zajmowanie się psami jest dla mnie odprężające. Z każdym psem jest inaczej, każdy ma inną osobowość, inną energię, czy uwarunkowania rasowe.
Dzięki temu widzę, że nie ma jednego sposobu na rozwiązanie tego samego problemu. To jest chyba najcenniejsza nauka :-)
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest opowiadanie właścicielom jak zachowywał się ich pies. Najwyraźniej posiadacze odczulają się na zmiany jakie zachodzą w ich psach. To całkowicie normalne, bo nie mają odejścia. To jak nie zauważenie nowej fryzury partnera. Dla mnie każde ich zachowanie to nowość. Nie kocham ich i nie jestem zła za zjedzenie pluszaka z dzieciństwa ;-)
To daje mi przewagę w obserwacji.

To co robimy zamianę zwierzaków? ;-)

Każdy z nas będzie miał szanse nauczyć się czegoś nowego. Będzie można pokochać swojego psa jeszcze bardziej, albo znaleźć coś nad czym będziemy chcieli popracować.
A jeśli się boicie zamiany, to wyjedźcie bez psa. Po powrocie was zaskoczy*

Zostawcie go oczywiście pod okiem wykwalifikowanego petsittera ;-)

* zostawienie psa/ kota lub innego zwierzęcia pod opieką rodzicielską, bądź babciną opatrzone jest ryzykiem większego zaskoczenia. Dotyczy to głównie walorów wizualnych i wagowych.**

** nie dotyczy żółwi. Niezweryfikowane, nie widziałam jeszcze otyłego żółwia ;-)


p.s.: opiekowanie się kotami to zupełnie inna bajka – udziela mi się ich energia i ciągle leżę na kanapie ;-)



3 komentarze:

  1. Ja tez kiedyś pomagałam opiekowac sie psem gdy jego Pani złąmałą nogę. Był to seter angielski... I wtedy włąśnie mój mąż zobaczył zdjęcie setera i się zaczęło. Moje opowieści ze te psy są super nie działały, ale zobaczenie fotki już tak. Faceci to wzrokowcy, nie? :):)
    Fajny wpisik :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie chciał uwierzyć na słowo, nie ładnie ;-)

    Opiekowanie się jest o tyle fajne też, że jak się zdenerwujesz możesz sobie powiedzieć, że przecież idziesz potem do domu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadza se :) - opiekowanie się jest fajne, ja tez wspominam to bardzo miło. Bardzo ale to bardzo lubiłam psiaka ktorym sie zajmowałam, a jak kradł ze stołlu to rzeczywiscie myslalam , że co mnie to, przeciez nie moje żarcie i stól :)

    OdpowiedzUsuń