poniedziałek, 4 czerwca 2012

Krwawa Niedziela



Dwa wypadki jednego niedzielnego popołudnia?!?...

Niby nic groźnego a skończyło się na pogotowiu


Po kolei... podczas niewinnej zabawy patykiem, Tesla zamiast niego złapała zębami mój palec. Poczułam ból, ale widok krwi przeraził mnie bardziej. Niestety chwyciła na tyle mocno, ze przekuła mój paznokieć. Na szczęście udało mi się szybko zdezynfekować ranę i opatrzyć.

Kilka godzin później byłyśmy umówione na spacer z Łukaszem, Darią i Mori. Bardzo zależało mi na tym spotkaniu, więc nie chciałam się wykręcać zranionym paluszkiem, a może bardziej bałam się zajrzeć pod bandaż?... 

Podczas sympatycznego spaceru szybko zapomniałam o wypadku. Tesla i Mori wpadły w szał zabawy i ganiały się jak wariatki. Od podgryzania za uszy, zabawę w berka oraz to co retrievery kochają najbardziej - wodne wybryki! Sunie szalały jak nigdy i dopiero gdy rozstawaliśmy się na parkingu, Łukasz zauważył ślady krwi. Po chwili okazało się, że to Tesla ma rozciętą poduchę na łapie :(

Wróciłyśmy do domu, wytarłam przemoczona sunię, zdezynfekowałam jej ranę i owinęłam bandażem, a ona po chwili zaległa ze zmęczenia.

Postanowiłam, że dam jej chwilę odsapnąć, a ja w tym czasie poczytam na temat takich przypadków. Znalazłam przeróżne opinię. Jednak bałam się zostawić ranę bez opinii specjalisty. Chciałam wiedzieć, czy martwię się za bardzo, czy jednak powinnam coś z tym zrobić. Zadzwoniłam do lecznicy i kazali mi przyjechać. Na miejscu weterynarz przemył jeszcze raz ranę, zszył rozcięcie i założył porządny bandaż. Tesla panikowała i ciągle się wyrywała, ale po chwili udało się nam ją opanować.

Wszystko przebiegało dobrze do momentu gdy lekarz nie zwrócił mi uwagi, że powinnam zmienić jej obrożę. Zaskoczona pytam, co z tą jest nie tak? na to lekarz stwierdził, że Tesla jest nieposłuszna nie reaguję na moje korekty i powinnam jej założyć kolczatkę bo tak nie może się zachowywać ;/ Wytłumaczyłam mu, że sunia miała problem na początku, ale z czasem zaczęła już bez problemu znosić wizyty. Teraz czuła, że coś się dzieje i nie dziwne, że się bardzo bała!

Zapytałam też, jak poważnie mam traktować wcześniejszy wypadek - ugryzienie przez sunię. Na to lekarz, że bardzo poważnie, bo może wdać się infekcja i zakażenie. Dlatego jak tylko wróciłyśmy do domu, zostawiłam sunię pod opieką męża a sama pojechałam na dyżur. Zrobiono mi szczepionkę przeciw tężcowi i założono profesjonalny opatrunek. 

Niestety nasze rany będą prawdopodobnie się dość długo goić :(

3 komentarze:

  1. Lary już kiedyś też zaliczył rozcięcie łapy, miał ją szytą bo dość mocno sobie rozciął i strasznie krwawiło. Ja często wracam z ranami ze spaceru, raz rozciął mi całą dłoń wzdłuż patykiem, nie miałam serca wracać przez to do domu to z krwawiącą ręką przeszłam z nim jeszcze 2 kilometry.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo wszystko wole, aby takie wypadki zdarzały się mi niż komuś kto akurat ma styczność z moim psem. Chwile przed tym zdarzeniem, Tesla bawiła się właśnie patykiem z małymi dziećmi

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe, no kolczatkę Tesli koniecznie trzeba założyć :D Dobry lekarz, podoba mi się jego niecodzienne poczucie humoru :>

    OdpowiedzUsuń