czwartek, 14 czerwca 2012

KONG (handmade)

Zainspirowana przez MojPsiSwiat postanowiłam spróbować wykonać KONG

Pierwsze testy za nami! :)


Od dawna myślę o tym aby kupić dla Tesli tą polecaną przez wszystkich zabawkę. Jednak nie wiedziałam czy na pewno jej się spodoba?, czy będzie chciała się tym bawić? Dlatego na pierwsze próby warto wykorzystać to co się ma pod ręką. Ja wykorzystałam opakowanie po witaminach i mojego męża :) który wywiercił kilka dziurek wiertarką, aby było szybciej i precyzyjniej.

Na początek zrobiliśmy tylko kilka dziurek, aby w razie potrzeby później dorabiać następne, jeśli zabawka okaże się zbyt trudna.


OTO PIERWSZE PRÓBY:



OCENA:
Dziurek jest trochę za mało, trzeba mocno KONG przekręcić aby wypadło. Tesla miała sposób na wzięcie do pyska i upuszczenie :) to czasem coś wypadło.
Otwory wydają się dość duże, ale żeby łakocie swobodnie wypadły muszą być dość drobno pokrojone.
Tesla łapie zabawkę w pysk i gryzie - mam obawy, że pęknie. Mogę ją kontrolować, ale lepiej jakby mogła sama się swobodnie bawić. Tu przewaga oryginalnego KONGa



Wkrótce opublikuję następne próby :)



1 komentarz:

  1. Kong jest naprawdę super sprawą. Raz, że nie do zgryzienia, dwa że nie koniecznie chodzi o wypadanie łakoci, ale np o ich wylizywanie. Magda polecała nam zamrażanie kongów wypełnionych pastą i zostawianie psom.

    OdpowiedzUsuń