źródło: www.myhovawart.com |
Ale od początku... Ponownie miejscem zbiórki był parking przed supermarketem. Ja i Maciek z TESLĄ dotarliśmy jako pierwsi, chwilę później przyjechał Łukasz z MORI, Bartek ze STEFFĄ, a na końcu dwie nowe osoby: Marcin i Ania z ich niedużym kundelkiem DYZIEM.
W tym składzie ruszyliśmy na polane. Gdy byliśmy w bezpiecznej odległości od ulicy spuściliśmy psiaki ze smyczy i zaczęło się szaleństwo. Niedługo potem na naszej drodze zobaczyliśmy dwójkę osób i wysokiego czarnego psa - byli to: Ewa, Adam i BEREK! :) Zaciekawiony stał i obserwował naszą sforę, ale gdy tylko ruszyła w jego stronę to '' pędzikiem'' wrócił do swoich państwa. Za chwilę jednak już wszystkie psiaki ganiały się beztrosko po łące.
Atmosfera była sympatyczna i przyjazna, ale w pewnym momencie, DYZIO chyba zorientował się że w grupie jest inny samiec postanowił pokazać BERKOWI, mimo że jest od niego mniejszy, że to on przeprowadził dziewczyny i on tu będzie decydował. Na szczęście BEREK grzecznie unikał konfrontacji, ale delikatnie warcząc nie pozwalał nowemu koledze na dyskusje.
Jako ostatni dołączyli do nas Agnieszka i Łukasz z HEBANEM. Wtedy zabawa rozkręciła się na całego. HEBAN skakał, biegał to tu to tam i poszczekiwał na grupę. Początkowo odbierałam to jako zaproszenia do zabawy, jednak niestety zrobiło się na tyle intensywnie, że w pewnym momencie doszło do konkretniejszej wymiany zdań pomiędzy właśnie HEBANEM a DYZIEM. Reprymenda słowna nie wystarczyła i konieczna była interwencja oraz trzeba było rozdzielić psy. Na szczęście po chwili psiaki opuściły.
Ania - właścicielka DYZIA się trochę tej sytuacji przestraszyła i chciała zrezygnować z dalszego spaceru. Uspokajałam ją, że mimo groźnie wydającej sprzeczki, to nic poważnego się nie stało. Poza tym psy podobno, żeby się poważnie pogryźć potrzebują przynajmniej 20 minut. Ważne jest aby szybko zainterweniować. Zaproponowałam, że będziemy pilnować psów i że na zmianę luzem będzie biegał tylko jeden samiec. Zależało mi aby nie kończyć tej sprzeczki rozdzielając psy, aby dać im szanse się dogadać, pokazując, że to my kontrolujemy to spotkanie. Ania się zgodziła i poszliśmy dalej.
Emocje opadły i mogliśmy kontynuować spacer. Jednak jak się za chwilę okazało - nie wszystkim. HEBAN jako najmłodszy z towarzystwa (co trzeba zrozumieć i mu wybaczyć) jeszcze chyba nie umie panować nad swoimi emocjami, tym razem upodobał sobie inną ofiarę - MORI (siostrę TESLI). Jako, że jest ona najłagodniejsza z wszystkich i niespecjalnie umie się przeciwstawić, to HEBAN postanowił trochę ją pognębić i zdominować. Powarkiwania były nieprzyjemne i znów musieliśmy stanowczo wkroczyć pomiędzy psy. Agnieszka z Łukaszem powiedzieli: "dość tego! Trzeba diabełka trochę wyciszyć i musi wrócić na smycz".
Udało się okiełznać psiaki i zrobiło się znacznie spokojniej. Było spokojniej, ale znów nie za długo. Uległa MORI znowu padła ofiarą, tym razem molestującego BERKA. Chłopak postanowił się powspinać na sunię, która zupełnie nic sobie z tego nie robi. BEREK tak się zatracił w filtrach, że na żadne komendy nie reagował, a jedynym sposobem aby go powstrzymać trzeba było podejść i fizycznie odciągnąć go od MORI. Przez chwilę Łukasz starał się skupić ją na na jedzeniu i sprowokować aby zareagowała na przeszkadzającego jej BERKA. Niestety MORI zupełnie nie reagowała na namolne zachowania loverboya.
Znam już trochę MORI i wiem, że czasem podczas zabawy z TESLĄ gdy ta pozwala sobie na zbyt wiele, to MORI potrafi kłapnąć zębami pokazując, że nie pozwoli sobie na dominację. Jednak jak przykład ze spaceru pokazuje, wobec samca już nie jest taka odważna i zupełnie mu ulega. Przyznam, że nie wiem co można zrobić z taką bezradnością i ... Jeśli pies z własnej inicjatywy nie umie się postawić drugiemu, który posuwa się za daleko, to jak nakłonić go do odpowiedniej reakcji?... Myślę, że z tym należałoby się ewentualnie zgłosić do behawiorysty, ponieważ często problem można tylko pogłębić.
Niestety w grupie takie słabe ogniwo nie sprawdza się najlepiej, ponieważ psy potrafią zostać przez takie zachowanie sprowokowane do agresywnej reakcji. Niestety również TESLA często staje po stronie mocniejszego i dołącza się do męczących 'ofiarę' co mi się nie podoba i zawszę reaguję nie pozwalając jej na takie, nieładne zachowanie. Na szczęście, potrafi odpuścić gdy się jej zwróci uwagę.
A zostając jeszcze przy TESLI, to mimo, że na spacerze była bardzo grzeczna, to również miała swoją chwilę słabości, którą może nie wszyscy zauważyli. W pewnym momencie idąc lasem na naszej drodze zobaczyłam innych spacerowiczów z psem. TESLA oczywiście nie omieszkała się nie zainteresować. Przyjęła swoją napiętą pozę i już zbierała się do skradania. Dzięki temu, że udało mi się to od razu zauważyć, stanowczo powiedziałam do niej komendę "stój" i gdzie często w takim momencie TESLA rusza w kierunku nieznajomego, tym razem grzecznie posłuchała i pozwoliła mi do siebie podejść. Udało mi się ją przytrzymać za szelki i odwrócić w kierunku naszej grupy. TESLA odpuściła i zignorowała tamtego psa. Może nie wydaję się to wielkim wyczynem, ale w przypadku mojej suni, która ma obsesje na punkcie innych psów, był to dla mnie wielki sukces, że udało mi się ją odwołać! :)
Jedyną niewchodzącą w konflikty psiną była STEFFA, która jest na tyle pewna siebie aby nie dać się nękać, ale również sama nie stara się dominować nad towarzystwem. Jednak również ona ma swoją słabszą stronę, którą jest łapanie zębami za ludzkie dłonie. Mimo paru prób na które skusiła się STEFFA, to wszyscy zgodnie przyznali, że jest znacznie lepiej niż poprzednim razem i 'mała pirania' zrobiła duże postępy! :)
Gdy powoli kończyliśmy spacer, wspólnie dyskutowaliśmy o obecnych relacjach naszych psów. Chyba najtrafniejszym stwierdzeniem było podsumowanie Ewy, że psy zaczynają po prostu dorastać. Już nie są to szczenięce igraszki, tylko wchodzą w etap, w którym zwłaszcza samce będąc w towarzystwie samic potrzebują określić swoją pozycję w grupie i stąd te młodzieńcze przepychanki.
Mimo tych kilku, niby wyglądających nieprzyjemnie sytuacji uważam, że było to (przynajmniej dla mnie) ciekawe zjawisko i cenne doświadczenie, ponieważ każdy z nas mógł się nieco dowiedzieć czegoś więcej o własnym psie oraz jak się odnajduję w takim czy innym towarzystwie. Podoba mi się również to, że osoby do których psiaki należą nie bagatelizują problemu i wszyscy starają się pracować nad poprawą zachowania swojego pupila.
BARDZO WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ ZA KOLEJNY SPACER!!!
I MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIEMY SIĘ SPOTYKAĆ REGULARNIE W TAKIM SKŁADZIE :)
...
P.S. Opisane powyżej wrażenia są oczywiście moimi osobistymi odczuciami i amatorską analizą. Mam nadzieje, że nikogo nie uraziłam swoją oceną. Jeśli ktoś z uczestników spaceru ma swoje przemyślenia, chętnie je poznam! Piszcie w komentarzach!
źródło: www.myhovawart.com |
więcej zdjęć ze spaceru możecie zobaczyć na:
Tak jak mówiła Ewa, niestety w tym wieku w towarzystwie suń u naszych panów w grę wchodzą już trochę inne emocje.
OdpowiedzUsuńHeban właśnie wchodzi w ten wiek dorastania i zaczyna ostro reagować na zaczepki samców, ale na początku razem z Dyziem i tak w miarę się dogadywali mimo krótkich warkotów, a Berek po prostu omijał Hebana i nawzajem.
Suma sumarum poszło jak zwykle o kobietę :) Dyzio po prostu stanął w obronie Mori, kiedy Heban zaczął na nią szczekać i podszczypywać po wyjściu z wody i emocje u Panów wzrosły.
Dzięki Ola, że złapałaś chłopaków w trakcie kłótni, bo ja się w pierwszej chwili zgapiłam żeby złapać za hebanowe szele i odciągnąć małego.
Po ostatnim spacerze widzę, że tak jak przypuszczałam, niestety w tym okresie hebanowego dorastania będzie nam trudno bez konfliktów spotykać się w mieszanej grupie.
Jak to samce, próbują czymś zaimponować ;) normalne.
UsuńZareagowałam instynktownie. Cieszę się, że psiaki mimo wybuchu, szybko odpuszczają i respektują nasze ostatnie zdanie.
Zarówno im jak i nam potrzebne są takie doświadczenia, a myślę, że też po kilku spotkaniach relacje by już się poukładały.
Pamiętam jak mój malutki słodki jak cukierek Berus pokazał po raz pierwszy zęby na innego psa... i był to jego najlepszy kumpel lablador Lenek (prawie 3letni niekastrowany samiec) :D. Przyznam że ja sama nie do konca potrafie zrozumiec na czym są oparte relacje pomiedzy psami w grupie i wychodze z załozenia że Berek nie chce się gryźć z automatu (bo nie chce) i sam sobie ustali z psem co jest grane. Jednak gdy widze że ustalił, że sie nie dagadują to po prostu bore psa i idę. I najlepsze że Berek jest mi wtedy bardzo za to wdzieczny i autentycznie biegnie kolo mnie zerkajac na mnie z wdzięcznosćia że go zabieram "ze strefy ognia".
OdpowiedzUsuńUwazam że Heban zaczepiał bo jest młody i musi przetestowac sam co mu wolno a co nie - inaczej sie nie nauczy. Berek teoretycznie schodził mu z drogi, jednakże jestem wreccz pewna że za kilka miesiecy jesli spotkamy sie w tym skladzie i jesli Heban bedzie gotowy do podrywania (a to juz za chwile moze nastapić) i jesli stwierdzi że jest zainteresowany tą sama sunią co Berek - to może dojsc do konfliktu bo tak było gdy Berek wyskoczył na swojego kumpla Lenka. Uwazam, że musimy teraz planować spacery w mniej mieszanym gronie, bo ogolnie kazdy z nas ma łagodnego psa (samca) jednak dla nich bycie w tak zroznicowanym gronie przy sukach jest po prostu juz troche stresujące. Choc Berek byl tak zajęty Mori że nic nie widział.... LOL. Az mi czasem wstyd no ale....
Moim zdaniem takie doświadczenia są cenne, zarówno dla nas jak i dla psiaków, ale to wy najlepiej znacie swoje psy i wiecie na ile mogą się czegoś nauczyć lub, że jedynie je zestresuje dana sytuacja.
UsuńOczywiście jeśli będziecie sobie tego życzyć to będziemy dokładnie dobierać skład samców na danym spotkaniu.
Dzięki za komentarze!
OdpowiedzUsuń