piątek, 15 lutego 2013

"Nie lubie psów!!!"

Zabierając psa w różne miejsce spotykam się ze skrajnymi reakcjami ludzi. Na szczęście w większości przypadków Tesla rozczula napotkane osoby swoim wyglądem i usposobieniem, ale niestety niektórzy mają obawy widząc dużego czarnego psa.

LABRADORY kochają wszystkich, ale nie wszyscy kochają labradory.

Rozumiem, że nie każdy musi być wielbicielem zwierząt/psów, ale chcąc czy nie chcąc, prędzej czy później wszyscy mają do czynienia z jakimś czworonogiem.



Najczęściej z ów niechęcią spotykam się będąc z Teslą w komunikacji miejskiej lub windzie. Mina takiej osoby mówi sama przez siebie. Zdecydowany dystans, spięte całe ciało,... ale jednak najgorsze co 'nielubiący' może zrobić to niepewnie zerkać prosto w oczy mojej Tesli. Jaki jest tego efekt? Zaproszona do kontaktu sunia zaczyna machać ogonem i łasić się do osobnika. Wtedy ja, muszę ją powstrzymywać i 'tłumaczyć', że wcale nie była to zapowiedź do głaskania.

Innym niemiłym spotkaniem jest sytuacja gdy mijamy matkę z małym dzieckiem. Kobieta nerwowo chwyta swojego malucha i najczęściej słyszę zdanie: "Kochanie nie podchodź, bo piesek cię ugryzie!" Zdecydowanie popieram ostrożność, dziecko nie powinno samo podchodzić/podbiegać do psa którego nie zna. Jednak strasząc dziecko w ten sposób wywołujemy w maluchu przerażenie, napięcie ciała, które może doprowadzić, że pies się przestraszy i co może sprowokować go do ataku. Tesla na szczęście jest bardzo delikatna wobec dzieci i nie łatwo ją spłoszyć, ale nie każdy pies jest taki cierpliwy.

Temple Grandin w swojej książce "Zrozumieć zwierzęta" porównuję je do osób chorych na Autyzm, które nie lubią jak się ich dotyka oraz boją się rzeczy, których zdrowa osoba nie zauważa. Autorka zwraca uwagę na szacunek z jakim powinniśmy odnosić się wobec natury.



Mam też takie wrażenie (nie chcąc nikogo obrazić), że populacja miejska jest bardziej zacofana od osób, które wychowywały się w mniejszych miejscowościach czy wsiach. Dzieciom jestem skłonna wybaczyć błędy bo dopiero poznają świat i to od nas zależy czego się nauczą, ale najczęściej błędy zdarzają się osobom młodym czy w średnim wieku. Nawet osoby starsze lepiej od nich wypadają i sprawiają wrażenie, że mają zdrowszy stosunek do zwierzęcia.

No ale w tym miejscu zakończę swoje narzekanie :) Muszę też przyznać, że opisane wyżej przeze mnie przypadki są mimo wszystkim niewielkim procentem wśród napotykanych na co dzień osób. Ale taka nasza ludzka natura, że większości mówimy o rzeczach złych a pomijamy te dobre ;)

...

Uważam jednak, że żyjąc w społeczeństwie nas wszystkich powinny obowiązywać pewne zasady. Zdaje sobie, że mój ów wywód nie dotrze do 'niepsiarzy' bo przecież nie czytają oni blogów takich jak ten, ale zastanawiam się w jaki sposób możemy trafić do takich osób? Nie chce zwracać im uwagi, a jedynie uświadomić jak należy się zachowywać w obecności zwierzęcia.

Celem napisania tego posta nie jest wylanie mojego żalu wobec takich ludzi czy krytykowanie ich, bo rozumiem to, że nie każdy pała miłością do zwierząt i nie każdy ma odpowiednią wiedzę na temat zwierząt. Sama parę lat temu popełniałam podobne błędy, co wynikało głównie z braku doświadczenia i niewiedzy. Przez pewien czas nawet bardzo bałam się dużych psów. Z czasem gdy lepiej poznaje psychikę psów/zwierząt zdecydowanie łatwiej jest mi przebywać w towarzystwie różnych zwierząt, chociażby kur/kogutów, które mnie osobiście przerażały od dziecka.


W szkołach są prowadzone takie programy jak np "Lekcje na cztery łapy", które uświadamiają dzieci jak należy się obchodzić z psem. Pytanie jak z taką wiedzą trafić również do rodziców? Jak my 'psiarze' możemy pomóc 'niepsiarzom' w poszerzeniem takiej wiedzy? Osobie dorosłej nie powiemy tak jak do dziecka "powinieneś robić tak czy tak" tylko powinniśmy pomóc zrozumieć co dla psa/zwierzęcia znaczy takie czy inne nasze zachowanie.


Gdy zabieram Teslę w różne miejsca mam nadzieje, że udaję mi się przekonywać innych, że obecność psa może być przyjemna i niegroźna.

Rozpisując na punkty główne zasady, których wszyscy powinni przestrzegać, pamiętajmy, że nie należy:

1) patrzeć psu prosto w oczy
2) spinać się czy odskakiwać na gdy zobaczymy psa
3) krzyczeć
4) wykonywać żadnych gwałtownych ruchów
5) naruszać osobistej przestrzeni psa
6) schylać się do psa
7) klepać po głowie


8) dokarmiać bez pozwolenia
9) fotografować bez pozwolenia
10) uciekać na widok psa 
11) zaczepiać psa ('cmokać', 'ciumkać' czy gwizdać)

Co jeszcze byście dopisali? 
Podzielcie się Waszymi pomysłami i przemyśleniami na ten temat!


22 komentarze:

  1. karmić czymś z kieszeni.... Berek doświadczył i tego :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szok! ;/... nam na szczęście taki zawodnik jeszcze się nie trafił!

      Usuń
  2. ... fotografować "śliczne" pieski bez zgody właściciela- dla niektórych zwierząt może to być sytuacja stresowa, odbiegająca od codzienności, zwłaszcza, że z reguły, aby zrobić zdjęcie psu, człowiek schyla się do jego poziomu, co dla różnych psów jest różnie odbierane. Mój pies, Fudzi, odbiera to jako zaproszenie do zabawy, ale znam takie, które mogą zareagować w zupełnie odwrotny sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite historie odpowiadacie... Nawet nie przyszło by mi do głowy, aby do takiego czynu się posuwać. Normalnie to by się chciało odwinąć takiemu amantowi, ale gdy zdarza się taka sytuacja nie do pomyślenia to właściciel jest w takim szoku, że najczęściej nawet nie reaguje (ja tak mam)

      Usuń
  3. Uciekać na widok psa, on myśli, że to zabawa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, niestety tak właśnie często reagują dzieci

      Usuń
  4. Moze to glupio zabrzmi, ale Berk np boi się ludzi którzy chowaja głowę w kaptur. Ogólnie chowanie twarzy moim zdaniem moze byc równie niepokojące jak patrzenie się psu prosto w oczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa Heban tez ma problem z Panami w kapturach, z tymże on się nie boi ale chce nas przed nimi bronić, to pewnie kwestia tego, że nie widać dobrze twarzy człowieka.

      Usuń
  5. Moim zdaniem najprościej jest przygotować naszego psa na różne tego typu niedogodności, niż zmieniać "cały świat" ;).
    Ja mam małe psy i nie zauważyłam jakoś, żeby komuś one przeszkadzały. Zdarzają się czasem krzywe spojrzenia czy niezbyt przyjemne komentarze (to raczej rzadko), ale nie zwracam na nie uwagi. Sama np. nie rozumiem, jak niektórzy zachwycają się małymi dziećmi, ale kiedy mam z takim do czynienia, to zachowuję się normalnie. Jedynie takie, które krzyczą bez powodu działają mi na nerwy :P.
    Tylko raz spotkałam się z bardzo skrajnym zachowaniem, kiedy w parku pełnym psów na ławce siedziała rodzina obcokrajowców (wyglądali jak jacyś cyganie), a kiedy Gina przebiegała obok tej ławki (nawet na nich nie zerknęła) to zaczęli drzeć się i wymachiwać rękami. Po co pchać się tam, gdzie jest pełno burków, kiedy wywołują one taki strach? Z resztą kto ich tam wie, może robili tak specjalnie, zaatakowani przez psa (takie zachowanie na pewno sprowokowałoby niejednego czterołapa) mogliby potem wyłudzić jakieś odszkodowanie, hehe ;).

    Co do tych punktów, to nie zgadzam się za bardzo ze spinaniem. Tzn. ktoś, kto po prostu boi się psów i nie pracuje nad tym, raczej nie będzie umiał przejść/stać obok psa zupełnie obojętnie. Moja koleżanka boi się psów prawie tak samo, jak ja boję się pająków (baaaaardzo!) i stara się ich unikać. Przykry uraz z dzieciństwa.

    Z tym fotografowaniem też bym nie przesadzała, z moich obserwacji wynika, że jak już koś robi zdjęcie, to z góry albo z dalszej odległości. A jeśli robi to blisko, to chyba jesteśmy w stanie wydusić z siebie "proszę nie robić zdjęć mojemu psu" ;). Tak samo jest np. z głaskaniem, ja nie lubię jak niektórzy głaszczą moje psy i kiedy sobie tego nie życzę, to proszę, żeby nie głaskać mojego psa. Z "ciumkaniem" już trochę gorzej, bo ktoś może sobie od tak ciumkać, że to niby wcale nie do psa, no i wtedy najlepiej, jak pies jest nauczony nie reagować na takie zachowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety nie każdy NTG postępuje tak jak ty, kilkakrotnie widziałam osoby, często nawet na wystawach, które jeszcze błyskają lampą prosto w psie oczy.

      Usuń
    2. No a użycia przy fotografii lampy skierowanej prosto w oczy nie wspomnę.
      Ja z reguły spotykam się z ludźmi, którzy mi wręcz nagle kucają przed nogami i robią psu zdjęcie. Nie zdążę nawet zareagować, a pies już leci z jęzorem na innych- a potem są pretensje i można się godzinami z taką osobą kłócić o to, kto tu zawinił...

      Usuń
    3. Zorn, akurat ja zawsze kucam, ale nie mam w zwyczaju fotografować nieznanych mi psów na ulicy ;). Lampy błyskowe to wiadomo (pomijając, że lampą raczej w ogóle nie świeci się na wprost fotografowanego obiektu), ale na wystawie to raczej normalne, że fotografuje się psy ;).

      nessiak, może nie widzę w tym dużego kłopotu, bo prawdę mówiąc nigdy coś takiego mnie nie spotkało. Moja suczki to nie są aż takie fejmy, żeby obcy ludzie kucali przed nimi na ulicy :P. A co do wykłócania się, to mam chyba wyjątkowo duży dystans do ludzi... ;)

      Usuń
  6. trzeba podzielić zachowania które przytoczyłaś. Ktoś kto się boi czy nie lubi, nie narusza granicy psa, bo nie chce mieć kontaktu. Także nie cmoka, bo tego kontaktu nie chce.

    co do odskakiwania, niech odskakuje, niech się usztywnia. Nie zabraniaj ludziom się bać. To, że pies jest na smyczy nikomu cudownie lęku nie uleczy. Po to się psa socjalizuje, by znał jak najwięcej ludzkich reakcji.

    Więcej z tych zachowań dotyczy ludzi nadmiernie pewnych co do zwierząt, a nie ich nie lubiących czy bojących. Fotografowanie bez pozwolenia, to oznaka braku kultury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, choć sądzę, że to zależy od sytuacji. Jeżeli ktoś zaczepiłby mnie na zwykłym spacerze z aparatem w ręku, to wolałabym, żeby zapytał, czy może zrobić fotkę (choć może, bo prawo nie zabrania fotografować cudzych zwierząt ani publikować potem ich zdjęć). Co innego jakieś wydarzenie typu wystawa, czy zawody, gdzie robienie zdjęć psom jest raczej normalne (choć będąc na wystawie, chcąc mieć ładne zdjęcie jakiegoś psa z poza ringu pytam o pozwolenie i proszę, żeby ew. ładnie psa ustawić) ;).

      Usuń
    2. A propo fotografowania zgadzam się z NTG. Czym innym jest robienie zdjęć komuś na prywatnym spacerze a czym innym jest podczas wystawy czy zawodów - co jest wydarzeniem publicznym i normalne jest, że ktoś naszego psa sfotografuje. Inną sprawą jest błyskanie fleszem czy wciskanie się z obiektywem przed nos to jak Ania pisała już wyłącznie brak kultury.

      Ania np. jak sobie upodobała jakiegoś psa na wystawie czy zawodach. Sama zagadywała właściciela i proponowała, że może wysłać zdjęcia.

      Usuń
  7. Oczywiście macie rację, że strach jest naturalnym zachowaniem
    pozwalającym przetrwać zarówno nam ludziom jak i zwierzętom.
    Uważam jednak, że bać należy się z rozsądkiem tzn. być ostrożnym. Chodzi mi o to, że nie należy przesadzać ani w jedną ani w drugą stronę.

    Co do specyficznych urazów to rozumiem, że istnieją i nie łatwo jest
    sobie z nimi poradzić, ale nie można powiedzieć sobie, że JA SIĘ BOJE I TAK JUŻ BĘDZIE. Należy nad takimi 'słabościami' pracować.

    Tak jak dziecko ma prawo się bać psów i powinno być ostrożne, to nie chcemy aby na widok psa krzyczało ze strachu czy uciekało. Uczymy je, jak należy się zachowywać w takich sytuacjach. Dlatego (JA) takich samych zasad oczekuję od dorosłych.

    Innym przykładem może być nasza reakcja na niecodzienny widok osoby niepełnosprawnej. Czy powinnyśmy czuć się niepewnie w obecności osoby która zachowuję się inaczej niż osoba zdrowa? Nie, powinniśmy być gotowi pomóc ale osoba niepełnosprawna przede wszystkim oczekuję aby traktować ją NORMALNIE. Tesla akurat się takich osób boi, ale nie unikając ich, oswajam ją z takimi widokami, aby pokazać jej, że nie musi się ich bać.

    Ja właśnie takiego zachowania od społeczeństwa oczekuję - aby zachowywało się tak samo gdy spotka mnie z psem czy bez niego. Aby ani nie uciekała na widok psa ani też nie wyciągała rękę do psa bez pozwolenia.

    A jeśli chodzi o prowokowania zwierzęcia własnym strachem, to nie czy zgodzicie się ze mną, że panikując możemy tylko wywołać, że napotkane zwierze nas może zaatakować?

    Podsumowując... Nie bronię nikomu się bać i rozumiem, że każdy może mieć jakieś głębsze obawy. Jednak jeśli komuś przeszkadza tłum i nie jest w stanie znieść ścisku (który jest nieunikniony) w komunikacji miejskiej, to niech z niej nie korzysta. Ja jak nie mogę znieść odoru pijanej osoby która stoi koło mnie to staram się zmienić miejsce, a jeśli nie mam takiej możliwości to męczę się ale jadę w tym miejscu dalej. Komunikacja miejsca/windy są miejscami gdzie często musimy stanąć blisko siebie i chcąc z nich korzystać musimy być przygotowani na różne 'towarzystwo'. Będąc na spacerze nie podchodzę do przypadkowych osób i narzucam im aby tolerowali mojego wszystko lubiącego psa, dlatego w komunikacji nie pozwalam się zbliżać Tesli do każdej osoby która ją zainteresuję, bo rozumiem, że nie każdy sobie tego życzy.

    OdpowiedzUsuń
  8. W pełni zgadzam się z Tobą Ola, że ludziom zdarza się bezmyślnie zachowywać wobec cudzego psa. Najgorsze moim zdaniem jest naruszanie przestrzeni osobistej psa bez pytania - pchanie rąk do głaskania, czy nachylanie i cmokanie to wg niektórych 'przyjemność' sprawiana cudzemu psu, po co się pytać czy można... Tylko gorzej jeśli pies nie lubi takich pieszczot czy zaczepek. Heban na szczęście jest wyjątkowo cierpliwy i spokojny ale to dalej pies obronny, który nie lubi na przykład gwałtownych gestów w naszej obecności czy zbyt szybko podchodzących osób.

    Spotkałam się nawet z tym, że osoba lubiąca psy w psiolubnym miejscu, wydawało by się znająca 'zasady zachowania wobec psa' podeszła do nas szybkim krokiem, nachyliła się nad Hebanem i zaczęła go mocno klepać po głowie. Nie spodziewałam się tego... Heban na szczęście jedynie szybko się uchylił i wycofał za mnie. Ale jak się mówi 'a co by było gdyby....'


    A propos piszczenia i uciekania - ostatnio czekałam z małym przed sklepem na Łukasza. Mija nas matka z dzieckiem - dziecko chce wejść do sklepu po zabawkę - matka mówi nie - dziecko swoje - na to matka spojrzała na mnie ukradkiem i odwróciła dzieciaka przodem do Hebana ze słowami "Zobacz jaki groźny pies, szybko uciekaj bo cię ugryzie... szybko powiedziałam!" - na co dziecko uciekło jak najdalej od witryny sklepowej i od nas z płaczem...

    Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale tak mnie zatkało, że nie zdołałam z siebie nic wykrztusić. Co za debilka?? Przecież dziecko może po takich jazdach znienawidzić psy albo panicznie się ich bać... masakra. Już pomijam pobudzenie Hebana całą ta akcją...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. złe obchodzenie się to racja, ale nie ludzi bojących się/ nie lubiących jak w temacie… to inny problem

      Trudno mówić o mniejszym złu, ale wole by się bało niż by wsadzało rękę w paszczę. Jeżeli podeszło by śmiałe bez pytania głaszcząc, a wasz pies dziabną, to czyja była by to wina? Wolę by miało pretensje do matki, że przez nią się bało psów.

      Usuń
    2. Dlatego strach powinien być rozsądny, aby zachować ostrożność, ale nie siać paniki.

      Dzieci trzeba uczyć aby nie podchodziły same do psa, ale nie żeby uciekały na jego widok.

      Usuń
    3. strach to jest coś poza rozsądkiem z zasady

      Trzeba rozdzielić naukę zachowania od tego co ludzie czują. Każdy z nas ma prawo czuć, w tym i bać się czego chce. Łatwo przejść z miłośnika psów, do psiarza a potem do nadgorliwości. Trzeba dbać o siebie (swoje środowisko) by być fair, a potem brać się za innych.

      Usuń
    4. Ania ja poniekąd wiem czym jest taki niekontrolowany lęk. Mój poprzedni pies w wieku 7 lat rzucił się na mnie w tak zwanym springerowym szale (http://www.love-springer-spaniels.com/springer-rage-syndrome.html) próbując dosięgnąć twarzy. Byłam sama, odgrodziłam się ręką i udało mi się uciec na balkon, nie muszę chyba mówić w jakim stanie była moja ręka... Pepper po specjalnych lekach już nigdy nie powtórzył swojego wyczynu ale mi pozostał irracjonalny lęk, który ciężko opisać. Bardzo niekomfortowo czuję się mając psi pysk na wysokości oczu dlatego po prostu unikam takich sytuacji. (zasada nie tyczy się oczywiście Hebana, który może dosłownie wejść mi na głowę :) ).
      Dlatego rozumiem, że ktoś się może bać psów i że dzieci nie powinny same podchodzić do obcych czworonogów. W przypadku dzieci to kwestia wychowania przez rodziców.

      W przypadku ludzi bojących się psów - ja sama nigdy nikogo nie przekonuję, nie namawiam żeby dotknął czy nawet skonfrontował się z Hebanem. A kiedy widzę spięta osobę zabieram go tak, żeby tworzyć sobą 'barierę' między kimś a psem. Przy dzieciach to samo. Kilka razy spotkałam się z rodzicami, którzy pytali czy dziecko może pogłaskać psa, dwa razy zdarzyło mi się żeby dziecko samo podeszło i zapytało: "Proszę Pani, czy można pogłaskać pieska?". I to było super, pełna kultura. :)

      Zdarzają się oczywiście i przewrażliwieni rodzice, którzy przechodzą na drugą stronę jezdni z dziećmi i to tez jest ok, bo po prostu sobie nie przeszkadzamy.

      Ale mierzi mnie kiedy ktoś straszy dzieci moim psem w irracjonalny sposób typu 'zobacz goni cię / straszny pies / uciekaj / ugryzie'. To jest chora sytuacja.

      Ps. ostatnio zdarzyło mi się jeszcze inne w sumie zabawne zdarzenie, bo stojąc w parku powiedziałam do Hebana 'no chodź kochanie' w tym momencie mijająca mnie właśnie staruszka spojrzała na mnie, na psa i rzuciła mi najbardziej jadowite spojrzenie, jakie w życiu widziałam i odeszła mamrocząc. :)

      Usuń
    5. twój lęk nie jest irracjonalny, jak najbardziej racjonalny :)

      tym bardziej, że to rage syndrome… Serio leki pomogły? myślałam że te psy się usypia.

      Straszenie dzieci czymkolwiek (policją, psem, czy nieszczęsnym Cyganem), to jest oznaka słabości i głupoty najczęściej. Jednak nie będę edukować opiekuna, jej irytacja nikomu nie pomoże.

      Chcę tylko by było jasne, że jak się człowiek boi/nie lubi psów to się nie pcha.
      Te zasady (ujęte w tekście) dotyczą ludzi nadmiernie pewnych.

      Dajmy ludziom się bać i nie mówmy o "rozsądnym baniu się", bo to już przesada. Lęk to nie obawa czy niepewność

      Usuń