wtorek, 22 maja 2012

bieg na czas

Dzisiejszy poranny spacer nabrał trochę innego tempa. Mimo, że nie przebił on wczorajszej godzinnej wędrówki w towarzystwie sąsiadki i jej Beagle'ki, która jak żaden inny pies jest w stanie zmęczyć Tesle, to zauważyłam inne cenne korzyści z dzisiejszego doświadczenia.


Całe to wtorkowe zamieszanie, było przez to, że musiałam wcześniej dotrzeć do pracy. Jako że  pierwszy spacer uważam za najważniejszy że wszystkich dziennych wyjść, to staram się aby każdego poranka zapewnić suni min. godziny "obchód" po okolicy. Jednak dziś nie miałam aż tyle czasu, dlatego postanowiłam część trasy z Teslą przebiec. Na początku skakała na mnie, myśląc że to taka forma zabawy, ale po chwili ignorowania jej, w pełni dostosowała się do mnie i biegła wzorowym truchtem wystawowym. Za taką piękną współpracę nagradzałam sunię smakołykiem i radosnymi pochwałami. Tesli tak bardzo się podobało, że nawet jak skończyłyśmy biec, była zapatrzona we mnie jakby prosiła o więcej.

Moim głównym celem było zmęczenie suni (co częściowo się udało). Zmotywowanie jej do takiego skupienia się na mnie ucieszyło mnie jednak najbardziej!!!
Mimo, że po dystansie ok. 150m o mało nie wyplułam płuc (taką mam kondycję do biegania), to radość z dzisiejszych efektów była przeogromna!

Z drugiej strony, może dobrze, że nie jestem w stanie przebiec więcej, bo nie jestem do końca przekonana do narzucania takiego wysiłku labradorowi, ale to już temat na inny post. Zamierzam ten temat zgłębić i sięgnąć rady specjalisty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz