środa, 2 maja 2012

1 maja świętem pracy

Lokalizacja: Ursus, Warszawa, Polska
Zaczęłam! Poziom mojej ekscytacji: 10!
Wiem... nadmiernie się cieszę, ale kurcze... W końcu odważyłam się porozmawiać o terenie dla psów z kimś obcym.



Zaczęłam od pana z beagielką i mixem. Nie zdążyłam powiedzieć o jaki teren mi chodzi, a sam zaproponował ten sam :-)

Mamy podobne spostrzeżenia co do koszy na śmieci, a właściwie ich braku.
Trochę to rozgrzeszające, ale dla mnie to nie argument do niesprzątania. Przydałaby się taka edukacja w szkołach. Ponoć w Skandynawii dzieci dyskryminują te z nich, których rodzice nie segregują śmieci. Może mała indoktrynacja w kierunku sprzątania kup?

Pojawił się też problem niebezpiecznych psów biegających luzem.
No cóż... taki teren odgrodziłby je chociaż od dzieci. Wiem, że właścicieli pogryzionych przez nie psów to nie pocieszy. Możemy zgłaszać takie sytuacje straży miejskiej. Nasze uwagi do właściciela raczej tylko nam zepsują dzień...

Miał też obawy o "nie-psiarzy". Włącznie ze zasłyszaną, drastyczną historią o podrzucanych kurczakach z gwoździami... LUDZIE JESTEŚCIE NAJPODLEJSZYM Z GATUNKÓW!! Tylko tyle mogę na to powiedzieć.

Ogólnie pierwsze psy za płoty ;-)
Pan mi życzył powodzenia i powiedział, że będzie trzymał kciuki :-)
Przydadzą się!
Dużo pracy przede mną :-)

Mam takie przemyślenia. Teren dla psów, to nie jest jakiś magiczny lek na wszelkie zło. Nagle ludzie nie nauczą się sprzątać po psie, czy zrozumieją potrzebę (dla mnie konieczność) jego podstawowego wyszkolenia. Nie pozbędziemy się tym też sadystów i innych półgłówków...

To raczej powinno być takie podziękowanie za to, że na co dzień zgadzamy się ograniczyć psom ich wolność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz