Tesla w górach (cz. IV)

Kolejny dzień, kolejne nowe przygody!

Na naszych trasach rzadko spotykaliśmy innych turystów bądź miejscowych. Nie można chyba lepiej odpocząć od zatłoczonej stolicy. Za to lepiej napotkać inne ciekawe stworzenia :)
Cieszę się z każdych nowych doświadczeń TESLI. Im więcej rzeczy zobaczy tym bardziej zrównoważonym psem się staje.

Stado kóz było naprawdę niezwykłym widokiem. Ostrożnie podchodziłam z aparatem, aby przypadkiem ich nie spłoszyć. Jak jednak się okazało gdy ja zrobiłam krok w przód rogacze również się zbliżyły. Troszkę się przestraszyłam, ponieważ wiem jak matki stają się odważniejsze gdy są u boku swoich młodych. Zrobiłam kilka zdjęć i spokojnie odeszliśmy aby nie niepokoić stada. Kozy również się wycofały i pobiegły w dół zbocza.

Czwartek - tego popołudnia wybraliśmy się na krótszy spacer. Jednak równie ciekawy. Z naszej chałupki 'wdrapaliśmy' się na Banicę, skąd przeszliśmy się do pobliskiego schroniska.

Przed przucupnięciem na posiłek, poszliśmy na pobliską łąkę, pstryknąć kilka fotek (sesję letnią) którą mogliście zobaczyć w poście z przed kilku dni. Jak byliśmy już zadowoleni ze zdjęć, a ja z TESLĄ wystarczająco zmęczone wygłupami na polanie, podreptaliśmy do schroniska. Na miejscu zamówiliśmy sobie po piwku i oczywiście przepyszny smalczyk do tego.

Początkowo obawiałam się, że nie uda się nam wejść na posesję, bo zostaliśmy obszczekani przez stróżująca sunię. Na szczęście za chwilę wyszedł właściciel i poinformował, że możemy spokojnie wejść. 'Gospodyni' przywitała się łagodnie, lecz gdy TESLA próbowała ją zachęcić do zabawy, suczka odpowiedziała solidnym warknięciem. Widocznie jest dużo starsza i nie lubi takich szczeniackich wybryków. Nie było jednak żadnego problemu, usiedliśmy z boku i bez wadzenia konsumowaliśmy nasze zamówienie.

Dzień: 6.09.2012

Pokonany dystans: 7 km