poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Straszna dziura w Metrze

Od października jeździmy z Teslą razem do pracy komunikacją, m.in. metrem.

Niestety jak się okazało, coś co wypracujemy z psem nie oznacza, że będzie tak zawsze. Czasem mimo postępów można w pewnym momencie zrobić krok w tył.

Mniej więcej pod koniec stycznia, pewnego ranka, dzień jak co dzień, dojechałyśmy z Teslą na Metro Młociny. Tak jak zawsze, ze względu na tłok ustawiłyśmy się na krawędzi peronu aby zająć wygodne miejsce przy zbiegu wagonów. Przyjechał pociąg, drzwi się otworzyły, więc wsiadamy. Wsiadamy i niestety Tesla wpadła tylną nogą w przerwę pomiędzy krawędzią peronu a wagonem. Na szczęście nic poważnego się nie stało, za chwilę udało się już całej wsiąść do pociągu i normalnie usiąść tam gdzie zawsze.

Następnego dnia, rano ponownie ta sama procedura: stajemy na brzegu peronu, podjeżdża metro, otwierają się drzwi... i w tym momencie Tesla robi zwrot w tył i nie chce wsiąść do pociągu! Byłam zszokowana, ale po chwili przypomniałam sobie o wypadku z dnia poprzedniego i zrozumiałam, że przez niego Tesla teraz boi się przejść nad straszną dziurą w którą wpadła. Cofnęłam się i postanowiłam, że pojedziemy następnym. Jednak gdy ponownie spróbowałam wsiąść z Teslą do wagonu, ona znów zaparła się o moje nogi i nie chciała wejść. Zachęcałam delikatnie głosem i z wielką niechęcią, ale wskoczyła do środka.

W kolejnych dniach było trochę lepiej, ponieważ Tesli udało się wsiadać, ale nie robiła tego spokojnie jak przed wypadkiem, tylko zaczęła panicznie wskakiwać i pędzić jak torpeda pod przeciwne drzwi. Niestety przez to nagłe wsiadanie Tesla kilka razy wpadła na innego pasażera. Pomyślałam, że jeżdżąc codziennie w końcu przekona się, że nic jej nie grozi i przestanie się za jakiś czas bać dziury.

Minął jeden tydzień... drugi... a Tesla wciąż wskakiwała przerażona do pociągu. Wtedy zdecydowałam się, że muszę z sunią popracować nad spokojnym wsiadaniem i wykonując kilka powtórzeń po sobie. Dlatego któregoś dnia po pracy, zamiast wracać od razu do domu, przygotowałam sobie trochę smakołyków i zaczęłam ćwiczyć z Teslą. Skupiłam ją na smakołyku i wsiadłyśmy i z powrotem wysiadłyśmy z pociągu. Po dwóch/trzech powtórkach Tesla wsiadała już spokojnie za do dostała garść nagródek i spore pochwały. Wsiadłyśmy do metra przejechałyśmy stację i ponownie zrobiłyśmy kilka powtórzeń. Problem zniknął i byłam dumna z Tesli, że tak ładnie i spokojnie znów zaczęła wchodzić do pociągu.

Jednak kolejnego dnia, rano w Metrze na Młocinach, Tesla znów przerażona cofnęła się i nie chciała wsiąść do metra :( Starałam się dodać jej otuchy i przekonać ją, że nie ma się czego bać. Gdy wysiadałyśmy na Kabatach, Tesla wysiadła z pociągu zupełnie spokojnie i bez napięcia. Tak samo jak po pracy wsiadałyśmy na tej stacji nie stawiała większego oporu. Wtedy zrozumiałam, że problem leży w Stacji na Młocinach, na której peron jest zupełnie inny i dużo węższy.

Postanowiłam więc, że musimy poćwiczyć spokojne wsiadanie właśnie na tej stacji. A więc jeszcze raz garść smaków w dłoni, wsiadamy i od razu wysiadamy. Tym razem próby wychodziły różnie. Czasem lepiej czasem gorzej. Niestety mimo wielu powtórzeń, przez kolejne tygodnie, nic nie zapowiadało się poprawę sytuacji i odzyskanie spokoju - nic nie zapowiadało poprawy. Nie wiedziałam co jeszcze mogę z tym zrobić. Starałam się zupełnie poluzować smycz lecz to nic nie pomagało a jedynie Tesla trącała ludzi.

Od marca zmieniłam godziny pracy, tzn jeżdżę teraz na 10:00 i wtedy właśnie zauważyłam pewną różnicę. Jadąc godzinę później w komunikacji jest mniejszy tłok i Tesla mniej się spinała przy wejściu do metra. Zaczęłam się zastanawiać, że problem może nie być w samej przerwie, którą trzeba pokonać, ale w ścisku ludzi wsiadających do pociągu. Możliwe, że podczas tamtego zdarzenia, nie zauważyłam, że ktoś popchnął Teslę lub po prostu dotknął i ona skojarzyła wypadek z tłumem.
Zrezygnowałam z walki o miejsce siedzące. Spokój Tesli jest dla mnie ważniejszy. Teraz czekam aż wszyscy wsiądą, patrze czy jest miejsce pod drzwiami łączącymi wagony i wtedy ewentualnie wsiadam. Czasem muszę stać całą trasę z Młocin na Kabaty, ale czasem, ktoś albo wysiądzie wcześniej albo nawet mi ustąpi i usiądzie na innym miejscu.

Poprawa jest znacząca, już praktycznie za każdym razem, Tesla wchodzi powoli do pociągu a nie wskakuje. Muszę też przyznać, że właściwie nie dziwie się swojej suni, że tłum ją stresuje, ponieważ sama czuję się niekomfortowo gdy ktoś na mnie napiera bo koniecznie musi wsiąść!

Zmagałyśmy się z problemem wiele tygodni, ale ciesze się, że w końcu udało się odzyskać Tesli spokój!!! :)

4 komentarze:

  1. Super, że jest już w porządku! :) Ja zawsze, jak wchodzę z Gin do metra to boję się, że wpadnie w tą przerwę, dlatego staram się zwracać uwagę, jak wchodzi, żeby możliwie szybko zareagować. Gdyby Gi przez przypadek tam wpadła, to pewnie na jednej łapie by się nie skończyło ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie myślałam, że jak już umie to zawsze tak będzie i przestałam ją pilnować oczami

      Usuń
  2. mnie przerazaja schody ruchome na ktorych Berek jechal w CH pare ray. zawsze czekam na moment ze moge z nim isc bo boje sie ze jak usiadzie to mu sie futro wkreci ... Unikam jak ognia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nigdy nie odważyłam się wejść z Teslą na schody ruchome. Zawsze wybieramy wspinanie się na 'stacjonarne'! :)

      Usuń