środa, 16 lipca 2014

Tesla wita malucha w domu

Byłam bardzo ciekawa jak sunia zareaguje na nowego współlokatora. Niby przygotowywana, niby łagodna i delikatna wobec dzieci, ale jak to będzie mieszkać z noworodkiem na co dzień?

W końcu nadszedł ten wielki dzień i się poznali!

Dokładną datę porodu ciężko jest przewidzieć i jakoś konkretnie na ten dzień się przygotować. Nie wiedząc kiedy, o jakiej porze dnia i na jak długo Tesla będzie musiała zostać sama w domu, to już około 2 tygodnie przed wywróżonym terminem podrzuciliśmy sąsiadowi-psiarzowi dodatkowy komplet kluczy. Dzięki temu gdy 'akcja' się zaczęła, mój mąż mógł już bezpośrednio z pracy gnać do mnie do szpitala, a Tesla od popołudnia do późnego wieczora spędziła miło czas u sąsiada w doborowym towarzystwie jego suni - biszkoptowej labradorki.

W kolejnych dniach, zgodnie z planem, mąż za każdym razem gdy wracał od nas ze szpitala, zabierał ubranka synka i zapoznawał nasza sunię z jego zapachem. Cali i zdrowi, po niepełnych trzech dobach mogliśmy z synkiem wrócić do domu. Wiedząc, że wchodząc do domu, stęskniona Tesla zaczęłaby skakać ze szczęścia, postanowiliśmy, że sunia najpierw zostanie wyprowadzona na krótki spacer, a pierwsze spotkanie z maluchem przeprowadzimy na dworze. Czekałam z synkiem w samochodzie, a gdy mąż już przyszedł z Teslą, wyszłam z auta i na spokojnie, niezbyt wylewnie przywitałam się z sunią. Potem mąż wziął nosidełko z maluszkiem i pozwoliliśmy się Tesli przywitać. Oprócz poznanego już wcześniej zapachu na sunie czekał miły prezent od malucha. W jego nóżkach leżały 3 kabanosy, dzięki czemu Tesla mogła miło skojarzyć to spotkanie :)

Na szczęście przez kolejne 14 dni mąż mógł być ze mną jeszcze w domu, pomagać mi przy synku oraz zająć się Teslą, co na pewno wpłynęło korzystnie na oswojenie się jej z nową sytuacją. Karmienie, przewijanie, noszenie na rękach malucha nie wzbudzało jakiegoś specjalnego zainteresowania w Tesli. Również gdy wstaje w nocy, nie reaguje i smacznie dalej śpi (już pod czas ciąży miała okazję się do tego przyzwyczaić gdy musiałam wędrować w nocy do toalety). Na pierwsze popołudniowe spacery wychodziliśmy wszyscy razem we czwórkę, ale nawet później gdy już mąż musiał wrócić do pracy nie miałam większych problemów aby wyjść z nią i prowadząc obok wózek.


Z chwilą gdy w domu pojawia się noworodek, dotychczasowe rytuały i ogólny plan dnia zupełnie się rozregulowuje i stajemy się podporządkowani (zwłaszcza na początku) pod potrzeby tej małej istotki. Mam to szczęście, że Tesla jest cudowną sunią, umie się łatwo i bez problemu dostosować do danej sytuacji. Jednak w momentach gdy synkowi zdarzało się trochę więcej i mocniej popłać, a ja w pierwszych dniach z bezradności, nie wiedząc co powinnam zrobić, płakałam i denerwowałam się razem z nim, to bałam się czy Tesli również udziela się ten stan. Kładła się czasem z boku i nie wiedziałam, czy przypadkiem się nie próbuje wycofać, gdzieś schować. Jednak gdy później w podobnej sytuacji zobaczyłam, że Tesla po prostu śpi i chrapie w najlepsze to uświadomiłam sobie, że najwyraźniej zupełnie po niej 'to spływa' (tak mi się przynajmniej wydaje). Synek nie jest jej też całkowicie obojętny, bo gdy podchodzę z nim i zbliżam się do Tesli i przemawiam wesołym głosem to radośnie merda ogonem i sympatycznie reaguje. Czasem też sama podchodzi do wózka węszy jakby go szukała i sprawdzając czy tam jest.

To są na razie nasze dotychczasowe doświadczenia, ale jestem naprawdę bardzo zadowolona z zachowania Tesli i mam nadzieje, że ich relacja będzie się zacieśniać i będą z synkiem się wzajemnie bardzo lubić. Z biegiem czasu, dziecko dojrzewa, zmienia się i będą przed nami nowe wyzwania. Na szczęście ten postęp przebiega wolniej niż w świecie zwierząt  i Tesla będzie miała czas aby się oswoić.

Trzymamy się dobrych myśli :)

A OTO JAKI TESLA DOSTAŁA PREZENT OD NASZEGO SYNKA :)
(jak najłatwiej wkupić się w łaski labradora? - oczywiście przez żołądek do serca)





10 komentarzy:

  1. Patenciarze :) Podstawa to przekupstwo :)
    Piękne, rozczulające ujęcia
    Gratulujemy serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci i psy najczęściej trzeba przekupywać ;D

      Usuń
  2. Bardzo przydatny post, dzięki! Na razie do tematu dziecka zabieram się jak pies do jeża - czyli interesuję się, ale nieco się boję :P

    Głównie oczywiście zastanawia mnie, czy da się pogodzić psie hobby (treningi, zawodowy) z ciążą, a potem z posiadaniem małego dziecka ( 4-5 miesięcznego, bo wcześniej to pewnie nie da rady :) ). Bardzo bardzo przydatne informacje tu zawarłaś, znów chylę czoła :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że komuś posłużył ten post. W ciąży dosyć ciężko o dobrą sprawność fizyczną (pisałam o tym wcześniej) ale po urodzeniu sporadyczne wyjścia są jak najbardziej możliwe, nawet przy karmieniu piersią - zawsze można zostawić zapasową porcję i tatuś też nakarmi. U mnie gdy połóg minie też chce chociaż 1 raz w tygodniu poświęcić na trening Tesli lub szkolenie.

      Usuń
    2. Właśnie podobno różnie bywa z tymi porcjami - koleżanka nie potrafi na przykład w ogóle laktatorem mleka odciągnąć i jest usadzona w domu... Właśnie takie coś mi się marzyło, na razie Pan Mąż nie ma nic przeciwko, myślę, że w tym wypadku problemu nie będzie. Po prostu nie wyobrażam sobie życia bez tego :)

      Usuń
    3. Początki bywają trudne, ja też miałam problemy zarówno z karmieniem piersią oraz z laktatorem. Na szczęście w każdej dziedzinie są specjaliści którzy są gotowi pomóc. Mnie mąż na siłę wygania z domu, abym trochę się odkleiła od synka i zajęła się czymś innym, co na razie nie jest dla mnie łatwe :) ale z czasem jak już znajdziemy rytm i sytuacja się ustabilizuję zacznę czasem wychodzić z domu bez dziecka :)

      Usuń
  3. Te smaczki ukryte w nosidełku ....
    Naprawdę wzruszający filmik. K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję!
    Ogólnie retrievery należą do tych łagodniejszych ras, często używanych w dogoterapii.
    Mój Beny zawsze kładzie się na boku i leży w bezruchu, a wtedy dzieciaki mogą robić mu wszystko (głaskać, siadać na niego, ciągnąć za ogon itp.) - jednym słowem ma on do nich cierpliwość =P

    Pozdrawiamy Natalka i Beny

    OdpowiedzUsuń