piątek, 7 lutego 2014

Pies w mieście czy pies na wsi?

Już raz podejmowałam ten temat na blogu, w którym wyrażałam swoją opinię, że pies mieszkający w bloku nie musi oznaczać, że skazujemy go na nudę i ograniczenie swobody. Pies potrzebuje uwagi swojego właściciela, długich spacerów, psiego towarzystwa i wielu innych bodźców stymulujących jego zmysły. To wszystko jesteśmy w stanie zapewnić mieszkając z psem w bloku.

Miasto to rozmaite psiarskie kontakty, piękne parki, skwerki, psie imprezy, zawody, wiele behawiorystów pod dostatkiem. Jednak przez to ogromne skupisko ludzi i psów (różnych ludzi i różnych psów) narażeni jesteśmy na różne mniej przyjemne okoliczności.

Miejsc gdzie można spacerować z psem jest sporo, a nawet sklepów, czy kawiarni do których możemy wejść wraz z czworonogiem. Za to odpowiednich miejsc gdzie można puścić psa luzem aby się wybiegał, jest niespecjalnie dużo. Mimo to wiele osób puszcza swoje psy na osiedlach czy w parkach zupełnie nie zważając na innych użytkowników takich przestrzeni jak np. bawiące się dzieci, mniejsze, starsze czy schorowane psy, albo osoby, które po prostu nie życzą sobie podbiegał i zaczepiał ich jakiś pies. Tesla co prawda omija ludzi i ignoruje dzieci, to jednak gdy zobaczy na horyzoncie psiego towarzysza do zabawy, to bardzo ciężko jej odpuścić aby nie pobiec i się nie przywitać. Szkolimy się, pracujemy nad tym, jest pewna poprawa, ale wiem, że jej temperamentu nie zmienię. Z tego też powodu, Tesla w mieście w niewielu sytuacjach spuszczana jest ze smyczy. Dlatego najswobodniej się czuje przychodząc z Teslą na psi wybieg gdzie mogę się spodziewać innych psiarzy chętnych na interakcje.

Tesla co prawda dobrze znosi miasto, wszelki hałas, duże skupiska ludzi, ale dla mnie osobiście spacery w Warszawie nie są do końca komfortowe. Ciągłe rozglądanie się za innymi psami, czy z za rogu na kogoś się nie wpadnie, albo inny pies będący luzem znienacka do nas nie podleci. Podejrzewam też, że przez moje ciągłe spinanie się Tesla też bardziej rozgląda się za psami, stąd prawdopodobnie zaczęła się skradać gdy zobaczy innego psa. Dla niej to tylko zabawa, ale ja mam przez to jej zachowanie 'przekichane' u innych właścicieli.

Od trzech tygodni jestem na zwolnieniu lekarskim i tymczasowo przeprowadziłam się na wieś do mojej mamy. Muszę szczerzę przyznać, że w ogóle mi się nie tęskni za powrotem do miasta! Mamy tu ciszę spokój i duuuuużo cudownego terenu do spacerów. Tesla ma tu pełen luz i w ogóle nie musi chodzić na smyczy. Bez rozproszeń pilnuje się pięknie i nie oddala się ode mnie na większą odległość niż 20-30 metrów. Przez to, że w promieniu 1 km nie ma żadnego innego gospodarstwa, możemy swobodnie spacerować sobie po łąkach albo lesie. Co prawda nie spotkałyśmy jeszcze na swojej drodze żadnej zwierzyny, ale po śladach na śniegu widać, że kręcą się różnorakie osobniki. Planuję niebawem wykorzystać pomysł Ewy, która doczepiła Berkowi do obroży dzwoneczki przez co łatwiej zlokalizować (usłyszeć) psa, a dodatkowo robiąc dodatkowy hałas ostrzega' tym samym inne zwierzęta. Nie wydaję mi się aby Tesla miała odwagę i w ogóle zamiar zrobić krzywdę jakiemuś innemu żyjątku, ale nigdy nie widziałam jej w takiej akcji, więc 100% pewności nie mogę mieć. Mimo wszystko mając szacunek do pozostałych mieszkańców lasu i nie chce aby mój pies je chociażby gonił czy płoszył.

Dzięki takim komfortowym i przyjemnym spacerom, obie z Teslą jesteśmy bardziej zrelaksowane i ewidentnie mamy ze sobą lepszy kontakt. Tesla zdecydowanie bardziej zwraca na mnie uwagę i przybiega praktycznie na każde zawołanie. Jestem przekonana, że mój spokój ją bardziej zachęca i przyciąga niż strach w oczach i podniesiony ton gdy puszczam ją w mieście. Wychodząc na ogród czy łąkę mogę w końcu swobodnie popracować z Teslą nad aportowaniem i widzę spory progres. Po prostu same korzyści!!!

Jako, że 'przeprowadzka' na wieś jest niestety tylko tymczasowa to aby Tesla za bardzo się nie rozpuściła, nie zapomniała jak się chodzi na smyczy i aby całkowicie nie rozregulował jej się pęcherz to od czasu do czasu wracamy do miejskiej dżungli.

Pisząc ten post nie mam zamiaru tworzyć ogólnej teorii, że miasto to nie jest odpowiednie miejsce dla psa i że nie może w nim mieszkać i być w pełni szczęśliwy. JA OSOBIŚCIE wolę być bliżej natury i odpoczywam gdy jestem z dala od tego całego harmidru. Dla mnie mieszkanie w mieście to trochę takie 'zło konieczne' a nie przywilej. Ja po prostu WOLĘ WIEŚ! :)

Zima jest piękniejsza na wsi!








Tesla i jej szaleństwa na śniegu 





























8 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia, super odskocznia od miejskiego zgiełku!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja mam zupełnie inaczej. O wiele lepiej spaceruje mi się z psem w mieście niż u nas na wsi (a może to już nie wieś tylko bardziej przedmieścia?). W mieście (odpukać) ani razu nie miałam nieprzyjemnej sytuacji z obcym psem, a u nas to praktycznie codzienność. No i dochodzą dzikie zwierzaki, o ile sarny, zające nie są problemem, tak dziki spacerujące przy przystanku autobusowym już tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. więc właśnie... w mieście są miejsca gdzie psy są mniej i bardziej tolerowane. Gdybym mieszkała np nieopodal np Pola Mokotowskiego pewnie spacery były by przyjemniejsze. Na Bemowie niestety mając czarnego labradora większość ludzi schodzi nam z drogi. Niesocjalizowane mniejsze pieski też przerażone obszczekują Teslę.

      i wieś od wsi też się oczywiście różni. Tam gdzie mieszka moja mama nikt nie wchodzi nikomu w drogę, a w pobliżu nie kręcą się bezpańskie burki.

      Usuń
  3. Ja mam na odwrót. Wolę spacerować w mieście. Zwłaszcza w Chorwacji. Niestety, mieszkam na wsi.

    thestryofmydog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, sama znam wiele osób, aktywnie uczestniczą z psami w różnych zawodach czy konkursach i niechętnie by się wyprowadzały poza miasto.

      Chętnie bym zabrała Teslę do Chorwacji :) Będąc w zeszłe wakacje w Kuźnicy spotkałam się z bardzo miłymi reakcjami na widok Tesli - zupełnie jakby klątwa 'czarnego psa' prysła :)

      Usuń
  4. A mi się podoba i na wsi i w mieście. Choć prawda taka że wolę miasto, może dlatego że mieszkam na totalnym zadupiu. Może i są pola na których można psa spuścić nie obawiając się że naszego ulubieńca przejedzie samochód. No ale ludzie.
    U mnie praktycznie nie ma takiego miłośnika z którym można by było wspólnie z psami pospacerować. Natomiast w mieście dużo osób spaceruje z psami i są przemili.
    Są też parki czego na wsi nie ma ;p
    Także wszystko ma swoje plusy i minusy, każdemu człowiekowi nie da się dogodzić bo drugiemu reszta nie będzie odpowiadała. Niczym błędne koło.
    Pozdrwiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się blog więc dodałam do obserwowanych :)
    liczę na rewanż :>
    cooldogyorkie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń