poniedziałek, 23 września 2013

i jak co roku - GÓRY!

Jestem bardzo zadowolona z tegorocznego letniego urlopu, który podzieliliśmy z mężem na 3 krótsze wyprawy. W lipcu - mazury, w sierpniu - morze, a we wrześniu jak co roku - GÓRY! :)

Rok temu wypoczynek w Beskidzie Niskim był bardzo udany. Dlatego z niecierpliwością czekałam jak znów tam przyjedziemy.
W tym roku spędziliśmy wolny czas w górach w większym towarzystwie.

Rok temu gdy byliśmy w tym samym miejscu opisywałam Wam głównie wędrówki jakie udało nam się przebyć. Mimo, w tym roku zrobiliśmy nowe trasy to chciałabym się skupić w tym poście na kilku innych wątkach, które myślę że warto jest poruszyć.

Jest kilka rzeczy, które muszę podkreślić i które na tym wyjeździe spodobały mi się najbardziej (dotyczą one oczywiście mojej Tesli).

Po pierwsze jestem bardzo szczęśliwa, że Tesla tak dobrze znosi wszelkie podróże. Wystarczy otworzyć jej drzwi a sama wskakuje, wiedząc, że zapowiada to jakieś fajne atrakcje. Przez większość podróży chrapie w najlepsze rozwalona na tylnej kanapie i to ja muszę ją dobudzać i przypominać, że może warto by wyjść na siku czy napić się wody. Uwielbiam zabierać Teslę wszędzie ze sobą dlatego tym bardziej cieszę się, że znosi tak dobrze nawet długie godziny jadąc w aucie.

Na owym wypoczynku towarzyszyła nam para dobrych znajomych która przyjechała do nas wraz ze swoim 2,5 letnim synkiem. Chłopczyk uwielbia Teslę, a ona również lubi jego towarzystwo, także nie było żadnego najmniejszego problemu w spólnym spędzaniu czasu. Tesla ma dość częsty kontakt z małymi dziećmi i zawsze wobec nich zachowuję się bardzo delikatnie i toleruje naprawdę wiele, co wielce mnie cieszy. Nawet gdy podczas dwóch nocy maluszek przez jakieś straszne koszmary budził się z panicznym płaczem, to na Tesli to zamieszanie nie robiło najmniejszego wrażenia. Żadnej reakcji, po prostu leżała na legowisku jak gdyby nigdy nic. Już dawno zauważyłam, że Tesla jest w stanie być całkowicie zrelaksowana gdy wokół niej panuję spory hałas. Bardziej przerażająca dla niej jest za to zupełna cisza lub drobne szelesty. Któregoś dnia gdy po powrocie z dłuższej wędrówki postanowiliśmy sobie trochę odpocząć w ciągu dnia, to dla Tesli było zbyt spokojnie i mimo, że nie ma zwyczaju szczekać to ze strachu próbowała przegonić "ciche duchy" ;)

We wsi, w której pomieszkujemy, każde domostwo ma jakiegoś psiego stróża. Gdy przyjeżdżamy z Teslą jest oczywiste wielkie poruszenie i plotki (w formie szczeków) po całej okolicy roznoszą się momentalnie. Mimo to już na drugi dzień po przyjeździe wszelkie obszczekiwania na Tesli przestają robić jakiekolwiek wrażenia i zupełnie je ignoruję - po prostu cieszy się urlopem :)


Również jak i rok temu pod naszą chałupę przychodziły kocie żebraki, liczące na resztki jedzenia, zupełnie nie przejmując się, że 'domu tymczasowo pilnuje pies" ;D Po raz kolejny, po krótkiej wymianie zdań ustaliły warunki z Teslą dotyczące wspólnego przebywania na tarasie :) Link do posta z zeszłego roku znajdziecie TU


Kolejną zaletą w spędzaniu czasu w górach jest odpoczynek od miejskich nieczystości i śmieci leżących na każdym kroku. Wędrując szlakami ani razu nie musiałam odwoływać Tesli od wyjadania jakiś śmierdzących znalezisk. Żadnych śmieci - wokół tylko sama natura!!! :)

Nie da się ukryć, że wędrując w cztery osoby i podążając jednym szklakiem wraz z psem na 15 m lince nie bywa zbytnio komfortowe. Tesla zaaferowana taką gamą ciekawych zapachów biegała z prawej na lewą, co chwilę biegnąc w przód i po chwili zawracając do tyłu. Na jednej z naszych wędrówek, gdzie głownie szliśmy leśną ścieżką pozwoliłam sobie na kilkukrotne puszczenie Tesli zupełnie luzem. Dla niej było to coś zupełnie niesamowitego, w stolicy nie ma możliwości biegania ponad 10km non stop bez smyczy - czysta rozkosz! :) To jest zaleta wrześniowego urlopu, gdy na szlaku baaardzo rzadko jest okazja aby napotkać innego wędrowca czy rowerzystę.


Oczywiście nie każde trasy można było pokonać puszczając Teslę bez linki. Przechodząc koło domostw, zawszę miałam Teslę pod kontrolą. Na szczęście moja intuicja i tym razem mnie nie zawiodła. Bowiem podczas jednej z wędrówek gdy przechodziliśmy obok pewnego gospodarstwa (które w większości są rzadko ogrodzone) na drogę wyszła nam grupa trzech sporych psów. Psy podeszły spokojnie i właściwie nie mając wyjścia pozwoliłam aby przywitały się z Teslą. Niestety mimo łagodnego początku otoczywszy nas jeden z nich wystartował i rzucił się z zębami na Teslę. Momentalnie krzyknęłam na psa i ten się wycofał. Na szczęście w pobliżu był gospodarz, który skutecznie odwołał swoje psy. Zazwyczaj nie boję się psów, ale tym razem widząc grupę, która nas otacza spanikowałam i gdy odchodziliśmy moje nogi zrobiły się niczym z waty. Szczęście w nieszczęściu nic się nie stało, ale szczęście w nieszczęściu wracając musieliśmy ponownie minąć ten dom. Tym razem poprosiłam męża aby pierwszy poszedł do gospodarza i uprzedził że chcemy przejść znów drogą przy jego domu. Byłam na tyle przestraszona poprzednim zajściem, że gdy zbliżałam się do ów gospodarstwa wyszukałam po drodze kij, który miał mi posłużyć do obrony w razie potrzeby będę musiała chronić siebie czy Teslę przed atakiem psów. Na szczęście gospodarz umożliwił nam swobodne minięcie jego domu i nic złego się nie wydarzyło.

Psy na wsi są często dzikie i nieprzygotowane na spotkanie z niezjamomym. Nie mam do nich o to żalu. Te psy były w grupie i broniły domostwa. Inne zdarzenie prezentujące ich pierwotną naturę miałam okazję uświadczyć pewnego wyjątkowego wieczoru, gdy nie jeden a wszystkie psy w okolicznej wsi zaczęły wspólnie wyć i dały niespotykany koncert, którego w mieście nie ma szans się uświadczyć. Nawoływania trwały przez długi czas i wyraźnie można było usłyszeć poszczególne grupy które ze sobą 'rozmawiają' Niebywałe! A niektórzy specjaliści twierdzą że współczesne psy nie wyją (poza północniakami lub Biglami)

Uwielbiam wypoczywać na wsi, pośród natury! Cieszę się niezmiernie, że w tym roku mogliśmy spędzić wolne dni na mazurach, nad morzem i w górach! Było pięknie!!! :)















































Po zdjęciach, możecie zauważyć, że zaopatrzyliśmy się w nowy sprzęt do 'rejestracji' :) Naszym nowym nabytkiem jest sportowa kamerka GoPro, która daje mnóstwo możliwości i zabawy tym sprzętem! Tesla również brała czynny udział w nagrywaniu materiału! :)

Mamy go naprawdę sporo, więc bądźcie cierpliwi - niebawem opublikujemy FILM! :)

5 komentarzy:

  1. Całą trójką zazdrościmy wypadu w góry! :D Super foty i piękne widoki ;)
    i wrzucaj Ola filmik jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę wypadu. Też chciałabym wziąć moje rude coś i pojechać w góry i nie myśleć o niczym.
    Mieszkam na wsi więc często kiedy wychodzę na spacer z Perłą napotykam się na miejscowych, niewychowanych Burków. Masz o tyle szczęścia, że Tesla jest duża. Perła ma 33 cm i boi się agresywnych psów.

    Pozdrawiam

    thestryofmydog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wypad. Kocham takie miejsca, dalekie od ludzi, czyste i spokojne. Na szczęście mamy takie w okolicy :) Ale to nie to samo, co konkretny wypad w nowe miejsce.
    Z drugiej strony Puzon zdecydowanie nie jest psem miejskim. Jego żywioł to las, łąka, pole, błoto... W mieście mam psa typowo pociągowego, więc staram się go unikac.
    Rewelacyjne zdjęcia. Czekamy na relację Tesli :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale zazdraszczamy. Kochamy góry, a góry z psem to ideał :) Na fotki nie mogę się napatrzeć i z niecierpliwością czekam na filmik :)

    OdpowiedzUsuń
  5. bosko! Ja też kocham naturę i wszędzie zabierałabym psiaka..:) Góry mi się marzą, oj marzą i ciekawa jestem jak Helka dałaby sobie radę. :)

    OdpowiedzUsuń